„Różne wcielenia SKKT - 1” Azymuciaki w poszukiwaniu keszy
- szczegóły
- data publikacji: środa, 25, wrzesień 2013 21:48
- autor: Edyta Lewandowska, Bartosz Karczewski
Czym jest Geocaching i jak można go wykorzystać w pracy z SKKT? Praca z młodzieżą nie jest nudna i monotonna.
SKKT szukają wciąż nowych sposobów na pracę z młodzieżą.
SKKT Azymut z Czestochowy przygotował kilka ścieżek pracy, w klubie młodzież aktywnie włącza się w życie, wykorzystując do przygotowania imprez wciąż nowe dostępne nam wszystkim narzędzia.
Wśród turystów coraz większą popularność zdobywa geocaching - czyli nic innego jak wspaniała przygoda odkrywcy-samotnika lub grupy przyjaciół, którzy pokierowani przez GPS przemierzają dzielnie kolejne kilometry i w pocie czoła, jednocześnie z uśmiechem na ustach szukają „małych skarbów”.
Geocaching to zabawa o dwojakiej naturze, po pierwsze, tak jak już wspomnialiśmy to my możemy odszukiwać ukryte wcześniej skrytki lub też wręcz przeciwnie stawać się ojcami nowych keszy, ukrywać je w ciekawych miejscach, gdzie będą czekały na pierwszego i każdego kolejnego keszera-odkrywcę.
Zabawa ta idealnie nadaje się do łączenia z innymi formami turystyki i aktywnego wypoczynku propagowanymi przez PTTK. My postanowiliśmy połączyć ją głównie z OTP i KOT. Największe zagęszczenie skrytek występuje najczęściej w miejscowościach wyszczególnionych także przez regulamin OTP, co pozwala nam na jednoczesne zdobywanie bonusowych punktów za miasta jak i za odszukiwanie wciąż to nowych keszy. Tak więc, pieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Nabijamy punkty za zwiedzanie miast i pniemy się coraz wyżej w klasyfikacji zdobytych skrytek.
Jak już nieco wspomnialiśmy powyżej, zabawa ta daje jeszcze więcej radości, satysfakcji i staję się aktywniejszą formą spędzenia czasu, jeśli połączymy ją w duecie z turystyką pieszą. Nie bójmy się takich powiązań, zwłaszcza że wybierając się na geocaching musimy i tak posiadać przy sobie urządzenie GPS, dlaczegóż więc, nie wykorzystać jego możliwości do maximum i od razu nie liczyć kilometrów, które przebywamy. Nie wolno nam jednak zapomnieć, o odliczeniu fragmentów trasy, w których to wracamy się po swoich śladach. Kolejnym, choć niewielkim utrudnieniem, jest fakt, by nie przekroczyć dziennego limitu zdobytych punktów. My więc już od pewnego czasu zaufaliśmy takiemu połączeniu, zwłaszcza, że do tej pory, turystyka piesza była w dużym stopniu zaniedbana przez nasze SKKT. Warto jednak wspomnieć, że by wyprawa geocachingowa była naprawdę udaną, co przez to rozumiemy owocną, przyniosła prócz nowych punktów, zadowolenie keszerów, niezbędne jest robienie krótkich lecz częstych postojów, a jeśli wymaga tego sytuacja i stan zmęczenie grupy, nawet kilku dłuższych. Nie ma bowiem sensu bieganie ostatkiem sił do kolejnych skrytek, jeśli ludzie są już wyczerpani lub też nieprzyzwyczajeni do pokonywanie dość długich odcinków trasy w stosunkowo krótkim czasie. Z doświadczenia wiemy jednak, że pod koniec trasy, nawet jeśli nasi przyjaciele są już dość zmęczeni, najbardziej motywującym faktem jest to, ile nabiliśmy nowych skrytek i jak mało dzieli nas do wyznaczonej mety, która to uwieńczy kolejny bardzo mile, pożytecznie i aktywnie spędzony dzień. Nie trzeba tu chyba mówić, jak taka piesza, wielogodzinna wycieczka umacnia między nami więzi przyjaźni lub też staje się bodźcem do zawierania nowych, jeśli w „starej” ekipie keszerów, pojawia się „świeżak”.
Przy łączeniu tej formy wypoczynkowej z kolarstwem, należy pamiętać o tym, by zawsze mieć przy sobie wszystko to co jest niezbędne do zmiany koła z uwzględnieniem zapasowej dętki lub łatki. Skrytki, które nadają się do zbierania tylko podczas wycieczki rowerowej (oddalone są od siebie o 5-20 kilometrów i znajdują się daleko od miast czy wsi) najczęściej znajdują się w lesie, gdzie wiadomo nietrudno jest przebić sobie dętkę, a taki wypadek sprawi nam nie lada kłopot, jeśli nie będziemy przygotowani na taką ewentualność. Poza tym, geocaching w tej formie nie różni się zanadto od turystyki pieszej.
Nie trzeba jednak organizować specjalnych wyjazdów by znajdować skrytki. My zgarniamy kesze przy okazji marszy na orientację, wycieczek w góry, delegacji i rajdów pieszych. Szczególnie polecamy zabawę w górach, gdyż tamtejsze skrzyneczki są dość spore i łatwe do odnalezienia ze względu na małą ilość mugoli (ludzi niewtajemniczonych), przed którymi trzeba by było je specjalnie ukrywać.
Organizacja takiej wyprawy geocaching’owej jest bardzo pracochłonna, lecz nie wymaga szczególnej wiedzy merytorycznej, co czyni ją idealną do nauki dla nowicjuszy.
Rzeczy które trzeba przygotować:
- Zainstalowanie na telefonie komórkowym/GPS odpowiednich aplikacji do geocaching’u (osobiście korzystamy z telefonu z Androidem i aplikacjami c:geo i Locus Free, w zupełności wystarczają).
- Ustalenie trasy przejścia – najdogodniejszym rodzajem trasy według nas jest koło, gdyż każdy w dowolnej chwili może z niej zejść i udać się na pociąg powrotny.
- Pobranie koordynatów skrytek, które ma się zamiar odwiedzić.
- Ustalenie transportu – godzina odjazdu i przyjazdu, szacunkowy koszt. W wypadku spóźnienia się na zaplanowany pociąg należy przygotować sobie też te wcześniejsze i późniejsze opcje powrotu.
- Poinformowanie potencjalnych chętnych o takiej wyprawie.
Przy powierzeniu tego nowicjuszowi należy pamiętać o tym, by cały czas kontrolować postępy w pracy i w miarę możliwości pomagać mu. Jeśli tylko czas na to pozwala, to warto też przygotować mapy i kesze, w wypadku gdyby coś nie zadziałało tak jak powinno.
Jeśli chodzi o nasze osiągnięcia w świecie liczb:
- Ponad 10 osób aktywnie bawiących się,
- Rekordzista na chwile obecną ma 130 odnalezionych skrytek,
- W ciągu wakacji udało nam się zorganizować 5 wypraw geocaching’owych,
- Członkowie naszego SKKT założyli ponad 30 skrytek w Częstochowie i okolicach.
- W planach mamy puszczenie Norwidowskich Travel Bug’ów, zorganizowanie eventu geocaching’owego oraz skrzyneczki CITO.
Zachęcamy do śledzenia naszych poczynań na Facebook’u