Liderowanie w Elblągu

Czerwiec, ciepły wiosenno-letni miesiąc...czas na spacery, kajaki, wspinaczki czy rowery. Ale nie dla tych zapaleńców którzy postanowi wziąć udział w III Ogólnopolskim Forum Młodzieżowych Liderów Turystyki.
Z różnych części Polski ściągnęli samochodami, pociągami, autobusami czy na własnych nogach do Elbląga, miasta leżącego pomiędzy Malborkiem a Fromborkiem, na skraju Żuław Wiślanych i Wysoczyzny Elbląskiej.
Ale dość tej geografii! Jak do tego doszło?

Ano zaczęło się tak...
Kilka lata temu w głowie „Młodzieży PTTK” zakiełkowało: „A może sami zaczniemy szkolić swoich liderów. Kogoś kto będzie z nami współpracował a potem przejmie po nas pałeczkę. Wychowamy sobie następców...”, a że robienie i wychowanie potomków trwa długo to i to nie było łatwe i szybkie.
Ale udało się i oto w roku 2013 (gdzie każdy piątek jest trzynastego) odbyło się już po raz trzeci szkolenie przyszłych liderów młodzieżowych. Do Elbląga zjechało 49 osób, których średnia wieku wyniosła 23 lata (oj jaka ja młoda się poczułam), kobiet, mężczyzn, turystów, harcerzy, rowerzystów, i długo by jeszcze wymieniać...

W czwartkowy poranek kiedy Oddział PTTK Ziemi Elbląskiej w Elblągu oraz ekipa z Zarządu Głównego PTTK zaczynali Finał Centralny XLI Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju Turystyczno-Krajoznawczego PTTK młodzi przyszli liderzy zjeżdżali się do Elbląga. Zostaliśmy zakwaterowani do Akademika Nr 2 PWSZ w Elblągu, przy ul. Wspólnej, gdzie udzieliła się nam po trochu atmosfera lat studenckich.
Przywitali nas Paweł Zań i Ola Staszak którzy byli naszymi „opiekunami”. Z małym poślizgiem zaczęliśmy od pigułki prawnej, którą kolega Andrzej Gordon, wiceprezes ZG PTTK przybliżył w jak najprostszy sposób. Dostaliśmy również materiały, które bardzo były przydatne, bo po męczących podróżach nie było łatwo nam się skupić. Dowiedzieliśmy się jakie przepisy dotyczą organizowania imprez, wolontariatu i że jednak znajomość prawa jest spoko.

Następnie udaliśmy się do Galerii El (XIII wiecznym podominikańskim kościele NMP) gdzie odbyło się uroczyste otwarcie Finału Centralnego XLI OMTTK i III Forum Liderów. Zarówno uczestników jak i liderów urzekło wnętrze galerii. Przemówienia, wręczenia, informacje, zwiedzanie kondygnacji, kawa, ciastko, rozmowy, i ani się obejrzeliśmy, a czas było wracać na Wspólną na dalsze zajęcia.

Wieczór należał do Mateusza Zania, który poprowadził zajęcia integracyjne. Powstało jedno ogromne kółko, każdy widział każdego. Dowiedzieliśmy się do czego można jeszcze wykorzystać papier toaletowy. Ale kluczem wieczoru były opowieści o uczestnikach. Parami opowiadaliśmy swoje historie, które następnie nasz kolega lub koleżanka musieli przedstawić grupie. Oj śmiechu i radości było co niemiara. Ta przyjechała z siostrą, ten ma chomika, ale nie to jednak świnka morska, ten przyjechał bez siostry, kto od kiedy jest w PTTK, a kto jest harcerzem, i wiele innych. Nasze rozmowy trwały do wczesnego wieczora. Potem aby trochę ochłonąć wyszliśmy na parking przed akademikiem, gdzie zostaliśmy obdarowani koszulkami „Młodzież PTTK”. Po odebraniu koszulek rozeszliśmy się na wieczorną integracje a organizatorzy do pracy. Niestety jako miejscowa nie nocowałam w akademiku i ominęła mnie nocna integracja :(. Nauczka na przyszłość ;).

W piątkowy poranek, słoneczny choć chłodnawy, po śniadaniu zaczęliśmy zajęcia z GPS. Prowadził je Darek Pudełko z Geocaching Polska. Zapoznał nas z urządzeniem oraz opowiedział jak to działa. Po naszym pytaniu, a co to jest ten cały geocaching, opowiedział jak to fajnie, miło i przyjemnie jeździć po Polsce i zbierać „kesze”. Po opanowaniu teoretycznej części, wybraliśmy się na spacer z GPS-em. Pierwszym punktem było odnalezienie ukrytego w Bażantarni „kesza”. Okazało się nim nieduże pudełko (nie mylić z Darkiem) z gadżetami w środku. My ze swojej strony dorzuciliśmy znaczek button z logiem imprezy oraz wpisaliśmy się go log-notesu. Wspólne zdjęcie i czas wyruszyć dalej. Tym razem było trudniej. Zostaliśmy podzieleni na grupy. Każda z grup miała udać się na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich przy ul. Agrykola i tam sprawdzić współrzędne wyznaczonego pomnika. GPS-y aż się zagrzały od naszego sprawdzania i zapisywania współrzędnych. Po powrocie do akademika nasze dane zostały naniesione na mapę, a Darek wyjaśnił dlaczego niektóre pomiary pokazują poza obręb cmentarza. Potem jeszcze nastąpił czas na luźne rozmowy o Geocachingu.

Kolejnym punktem naszego szkolenia była wizyta dziewczyn z Fundacji „Dobra Sieć” z Warszawy. Opowiedziały o swojej fundacji, projektach oraz o „Grze Obywatelskiej”. Anna Koseska i Katarzyna Korus pokrótce przybliżyły działanie organizacji pozarządowej (tzw. NGO). Ich opowieść ubarwiona została prezentacją. Wszystko to odbywało się w wersji stolikowej, a to dlatego że w małym bonusie mogliśmy zagrać właśnie w Grę Obywatelską. Oj jak się raptem zrobiło gwarno. Każdy z nas z przejęciem odpowiadał na pytania, poruszał się pionkiem po planszy, jednocześnie wymieniając pomiędzy sobą wrażenia z rana :). Była to chwila jakże wytężonej pracy umysłowej.

Po krótkiej przerwie zaczęły się zajęcia z pierwszej pomocy, które prowadził Stanisław Chomentowski – instruktor elbląskiego WOPR. Poinstruował nas że przejdziemy kurs podstawowy udzielanie pierwszej pomocy BLS, zakończony egzaminem. Omówił po kolei jak mamy postępować przy akcji resuscytacyjnej. Jak reagować, jak się zachować, przy okazji wtrącając przykłady ze swojego życia. Ciekawym elementem tego szkolenia było przedstawianie poszczególnych oddechów, kolega Chomentowski prezentował je nam na swojej osobie. Najbardziej zaskoczył nas pokazując jak można oddychać poszczególnymi częściami płuc - dolną, środkową i górną. Jak się okazało kolega jest nurkiem i takie oddychania ma wyćwiczone. Wieczór z teorią ukazał choć w zarysie że pierwsza pomoc to nie tylko sztuczne oddychanie, ale również kwestia bezpieczeństwa zarówno ratownika jak i poszkodowanego.

Wieczór, kolacja, integracja – nie będę opisywać bo młodzież to czyta... bakłażany rządzą :)

Sobota rano. Ludzie niespiesznie chodzący po ulicach miasta, a tu przed akademikiem poruszenie. Silna Grupa pod wezwaniem Liderów w białych koszulkach wylała się na zewnątrz. W świetle poranka ustawili się i czekali. Na co? Na wspólna fotkę :) a że wiadomo fotografa nie ma na zdjęciu to zrobiliśmy trzy odsłony :) (zresztą można je zobaczyć na zdjęciach). Fajna sprawa wszyscy w takich samych koszulkach, mafia? Nie to Liderzy Turystyki :)

Po fotkach marszem na sale, gdzie już na nas czekali WOPR-owcy z fantomami, kocykami, tlenem, i czego tam jeszcze nie było...
Zaczęliśmy od pokazu jak ułożyć w pozycji bezpiecznej poszkodowanego, jak zachować się przy wstrząsie, przy zadławieniu. I tu moja uwaga, do tej pory czuje silną pomocną dłoń instruktora, który próbował moja osobę przed zadławieniem uratować. Następnie wyszliśmy na korytarz gdzie zaprezentowano nam jak prawidłowo wykonać resuscytację, pamiętając o okularach i rękawiczkach ochronnych. Po tej prezentacji podzieliliśmy się na grupy i każdy z nas mógł sam spróbować „ocucić” manekina, ułożyć poszkodowanego w pozycji bezpiecznej. Znów zrobiło się gwarno i tłoczno.
Układaliśmy, przewracaliśmy uciskaliśmy, dmuchaliśmy, a w międzyczasie rozmowy, dyskusje, wymiana doświadczeń. Nasi ratownicy mówili o swoich doświadczeniach, o tym co może nas spotkać a my sami dopytywaliśmy o wszystko co nas interesowało. Przy pomocy laptopów i programów instruowali nas czy dobrze uciskamy klatę oraz czy  nie za dużo lub za mało wdmuchujemy powietrza.
Aby dać nam małe rozluźnienie przed egzaminem, zaproponowano nam dotlenie mózgu. I to dosłownie. Każdy z nas mógł się zaciągnąć czystym tlenem. Jakie są objawy nadmiaru tlenu? Błyszczą się oczy :). Butla z tlenem w ręku ratownika i kolejka chętnych się sztachnąć. Oj zabawa była, choć potem dziwnie się w głowie kręciło.
Po tym małym oddechu, zaczął się trudny czas egzaminu. Każdy z nas musiał podejść do fantoma i przeprowadzić resuscytację pod czujnym okiem instruktorów. Zrobiło się spokojnie. Każdy skupiony i ciszy podchodził i po kolie wykonywał czynności. Wszyscy którzy przystąpili do egzaminu zdali go.

Po tych ciężkich zajęciach odwiedził nas kolega Waldemar Fijor, który powiedział że o 21:00 wyruszamy na nocny marsz na orientację INO. Mamy zabrać latarki, długopisy i odpowiedni strój. Zaintrygował nas, a szczególnie tych co nigdy nie brali udziału w InO.

Ale jakby mogło odbyć się szkolenie liderów bez omówienia kto to jest lider, jakie powinien mieć cechy. Pod czujnym okiem Mateusza Zania zbieraliśmy spis cech jakich oczekujemy od lidera. Liderowanie nie jest proste, a nasi szkoleni liderzy to jednostki nieprzeciętne. Dyskusjom i sugestiom nie było końca. Nawet Mateusza zagadaliśmy, no prawie. Ogólnie podsumowując lider musi być charyzmatyczny, optymistyczny, ambitny, dążyć do celu... oj kartki mi nie starczy na wymienianie ;). 

Kolejnym punktem dnia była wycieczka krajoznawcza do Fromborka. Urokliwego miasta położonego na Warmii, nad wodami Zalewu Wiślanego. Miasto związane z Mikołajem Kopernikiem. Po dojechaniu na miejsce, pod swoje skrzydła wzięła nas przewodniczka Ania Ławska, która odkrywała przed nami uroki i ciekawostki tego małego miasteczka. Udaliśmy się na spacer z historią, przyrodą, muzyką i pięknym krajobrazem. Wysłuchaliśmy koncertu organowego w Archikatedrze Wniebowzięcia NMP i Św. Andrzeja, którą następnie zwiedziliśmy. Stanęliśmy nad grobem Mikołaja Kopernika, podziwialiśmy detale wewnątrz świątyni, epitafia, czy kurdybany.
W Katedrze było chłodno więc nasze zwiedzanie skróciliśmy do minimum. Po wyjściu na dziedziniec byliśmy świadkami oblężenia Fromborka. Były walki, średniowieczni rycerze, wystrzały armatnie i katapulta. Ale my już musieliśmy iść dalej bo czekała na nas Wieża Radziejowskiego. W jej wnętrzu oglądnęliśmy wystawę pieców, zapoznaliśmy się z działaniem Wahadła Foucaulta a następnie wspinając się 227 stopniami, które spiralą pięły się w górę wzeszliśmy na taras na czubku wieży. Tam dech zaparł widok, jaki rozciągał się na Frombork, Zalew Wiślany, Wysoczyznę Elbląską a w oddali majaczyła nam Mierzeja Wiślana. Napawaliśmy się tymi widokami, ale czas nas naglił aby udać się w dalsza wędrówkę. Udaliśmy się do Herbarium przy Szpitalu Św. Ducha, gdzie w ciszy mogliśmy napawać się zapachem ziół i roślin tam posadzonych. Spacer w tym spokojnym zakątku dał nam chwilkę wytchnienia. Kiedy my oddychaliśmy czystym powietrzem nasze koleżanki szukały kolejnego „kesza”, który znajduje się o obrębie Wzgórza Katedralnego.
Po wyjściu z ogrodu, udaliśmy się na rynek we Fromborku, gdzie pożegnaliśmy się z nasza przewodniczką Anią. Mieliśmy jeszcze 30 minut do odjazdu autokaru, więc każdy z nas mógł sam pochodzić uliczkami miasteczka. Niektórzy poszli na wzmacniająca kawę, inni do portu, a niektórzy po prostu usiedli na ławeczkach i odpoczywali. Po 18.30 wyruszyliśmy naszym wesołym autobusem w stronę Elbląga. A żeby nie było nam nudno, zaczęliśmy mini koncert – Śpiewać każdy może :). Oj działo się :). Powiem w sekrecie, że spokojnie moglibyśmy za profesjonalny chórek robić :).

Po dojechaniu do Bażantarni, gdzie już szykowano ognisko i wieczorną biesiadę postanowiliśmy wspólnie w kółeczku posiedzieć na trawie. Ale nie długo cieszyliśmy się spokojem. Okazało się że Elbląg jest mały i na polanie Boisko spotkaliśmy naszego ratownika WOPR, a którym zaczęliśmy grać we frisbee. Nie długo to trwało, a dołączyli do gry uczestnicy OMTTK i harcerze. Gra zaczęła się rozwijać i już graliśmy w „ręczne frisbee”. W międzyczasie posilaliśmy się specjałami wydawanymi we wiacie Margitka. Jedynym minusem były tylko komary.

Równo o 21:00 kolega Waldemar Fijor rozdał nam mapki Bażantarni, poinstruował jak mamy się poruszać i ile mamy na to czasu. Podzieliliśmy się na grupy, pozapalaliśmy latarki i hajda w las. Bażantarnia nocą jest piękna, ale nawet dla mnie jako tubylca było ciężko się tam poruszać. Dobrze że orientuje się co i jak w lesie, to czułam się pewnie. Chociaż muszę przyznać że nie wiedziałam że żyją u nas Yeti, a w ciągu tego marszu wyskoczyło ich z krzaków około pięciu. Było fajnie, ciemno, nieprzewidywalne, ale zabawnie :). Po dotarciu na metę każda z grup została sprawdzona i podliczona punktacja.
Nie poszło nam tak źle. Pozostało nam już tylko wieczorową porą spacerkiem, przy błyskach piorunów w oddali, wrócić na Wspólną...

Niedziela. Dzień pożegnań, wyjazdów, odjazdów, smutku, ale nadziei na kolejne spotkania. Ale nie tak prosto. Najpierw krótkie podsumowanie. Mateusz i Ola wysłuchali naszych przemyśleń. Oj było tego całe stado. Ale zawsze jak się fajna ekipa zbierze to każdy ma jakiś pomysły, opinie, uwagi. Poruszaliśmy między innymi tematy: co wynieśliśmy ze szkolenia, co nam się podobało, a co nie, czy forma szkolenia jest ok, czy robimy after szkolenie. I znów dyskusje, sugestie.

Na zakończenie zostało nam tylko udanie się na uroczyste zakończenie. Spacerkiem przez rozkopany Elbląg dotarliśmy do Hotelu Elbląg, gdzie już trwało wręczanie nagród uczestnikom XLI OMTTK. Grzecznie odczekaliśmy na naszą kolej.
Każdy z nas otrzymał z rąk Henryka Miłoszewskiego, wiceprezesa ZG PTTK certyfikat szkolenia oraz zaświadczenie o odbytym kursie pierwszej pomocy. Dostaliśmy również poradniki: Wybieram Wędrowanie, Wybieram Rower.

I na tym zakończyła się nasza przygoda podczas III Forum Młodzieżowych Liderów Turystyki. Pozostało już tylko pstryknięcie ostatnich zdjęć grupowych. Nastąpiły pożegnania, uściski, instrukcje jak trafić na dworzec. Nasza grupa pomału rozchodziła, rozjeżdżała się do domów. 

A na koniec, choć wiem że się troszkę rozpisałam taka moja refleksja...
„...nie odnajdzie więcej nas ta sama chwila...”

Ja osobiście dziękuję moim współuczestnikom, Pawłowi, Oli i Mateuszowi za pozytywnego kopa :). Impreza jaka była, nie jest często spotykana.
Do tego ekipa tak różnorodna, że wyjątkowa. Pomysły, rozmowy, doświadczenia, przeżycia to wszystko już w nas zostanie. Czekam już na nasze kolejne spotkanie, i myślę że dobrze było by aby każdy region, jaki reprezentowaliśmy, był „najechany” przez Młodzieżowych Liderów.

Alicja Gronek

Odznaka Śladami Koziołka Matołka

polecane